Luli-luli-laj. Taniec i teatr podwójnie, dwoicie. Sš mali i duzi. A to dopiero poczštek.
Bo sen, nawet dobry, bywa nieco straszny. Stworzony tańcem wiat jest bardzo zmysłowy. Wybujały jak dziecięca wyobrania, intensywny w barwach i dwiękach. Zmienny, zaskakujšcy ruch tancerzy jest wędrówkš, ilustracjš sennych wizji.
W zwariowanym wiecie bani i snu swoje miejsce odnajduje to, co osobliwe i niezrozumiałe, zakazane i nieosišgalne. Dowiadczamy rzeczywistych lęków i pragnień. Sen to scena, na której symbolicznie może rozegrać się walka dobra ze złem. W nie do głosu dochodzi to, co w realnym wiecie rozbija się o bariery i ograniczenia. Sen jest nieograniczony w rodkach wyrazu, podobnie jak teatr. Wehikuł wyobrani zaprasza w podróż w poszukiwaniu tego, co ważne. W sennej mieszance zmysłów i znaczeń, jak w tyglu alchemika, dokonuje się oczyszczenie i uszlachetnienie serca. Fantazjowanie o tym, co odległe i niedostępne pomaga odnaleć prawdę o tym, co bliskie i moje własne.
Czas się obudzić, a potem już tylko jak w prawdziwej bajce żyć długo i szczęliwie.
|