Cóż to znaczy malować? - rysować ? Można chcieć by obrazek podobał się innym, bardzo podobał się. Był przyjemny, ładny… Można chcieć i dążyć do tego by przedmiot martwej natury czy inny motyw był wiernie odwzorowany, z uwzględnieniem każdego najmniejszego szczegółu. Można drążyć temat i poszukiwać - jak, w jaki sposób uzyskać dany efekt, a może wyrazić właśnie to co chcielibyśmy przekazać innym, czym chcielibyśmy podzielić się z nimi. Ten akt dzielenia się, ofiarowania, bo mamy coś do dania - jeśli mamy - jest ważny, może najważniejszy… Mamy prawo do takiego myślenia, takich oczekiwań, takich dążeń. Zawsze jest jakiś początek. Któregoś dnia okazuje się, że możliwym jest zmierzenie się ze swoimi nieśmiałymi - wciąż jeszcze onieśmieleni - marzeniami i nagle pędzel – tak nieoczekiwanie – w naszej dłoni, zapach farb na palecie i pusta, biała kartka, pierwsza plama … Można chcieć by…. Malowanie, rysowanie? – cóż to takiego? Majaczy wyobrażenie, zarys, jeszcze nie obraz, to „coś” i nagle - nieodłączny niepokój, podniecenie, rosnące napięcie… Całkowite poddanie się i oddanie owemu przymusowi, który prowadzi ku nieuchronnej konieczności zmagania się z samym sobą, by móc zmierzyć się z chaosem linii, układów płaszczyzn, wielkości, kształtów, kierunków, kontrastów, odcieni barw, nasycenia - jakiegoś niebytu, z którego ośmielamy się wyłonić byt - ten jedyny, bo tak bardzo nasz. Gdy myślę o Pani Marii, która uczestniczy w Spotkaniach Plastycznych odbywających się w pomieszczeniach Galerii „Rękawka” Domu Kultury „Podgórze”, w tym magicznym miejscu, gdzie wszystko może się zdarzyć, a już na pewno na białej i nie białej kartce papieru, pojawia się nierozłączne z Jej osobą skojarzenie z procesem nieustającego zmagania się. Z właściwą sobie pasją i towarzyszącym jej wewnętrznym napięciem rozprawia się z plątaniną linii i fałdów rozrzuconej draperii, pozostałych elementów, choćby miała użyć do tego nieskończonej ilości, bogactwa równie skomplikowanej plątaniny kresek, miękkich, twardych, cienkich, grubych, kapryśnych, drżących. Tworzy chaos świadomie, na papierze, jakby chciała bezpośrednio go doświadczać, pozwalać sobie być przez niego prowokowaną do nowych, wciąż nowych rozwiązań, nawet wówczas gdyby nie miała odczuć satysfakcji. A może nie pozwoliłaby sobie, na to jakże często, zwodnicze odczucie zadowolenia. Nie zawsze pokorna ale zawsze mająca odwagę być sobą, pozostawać sobą.
Lucyna Ciężarek
|