Klub Rotunda oraz Karrot Kommando zapraszają na koncert z cyklu "Złota Karrota", wystąpią Yellow Umbrella i Earl Jacob. Powrót to Polski gwiazd rocksteady/reggae/ska z Niemiec. Premiera płyty "Warto rozrabiać" Earl Jacoba.
Yellow Umbrella już od niespełna 20 lat utrzymuje się w czołówce najlepiej brzmiących zespołów reggae-ska w swoim kraju. Siedmioosobowa orkiestra prowadzona przez znanego dziennikarza i dokumentalistę Jensa Strohschniedera łączy w swojej twórczości bardzo odległe sobie rytmy świata. W dynamicznych i imprezowych kompozycjach reggae-ska Strohschnieder daje upust fascynacji melodiami narodów i kultur Europy Środkowo-Wschodniej. "(...)W jednej chwili grają jak rdzenni Jamajczycy, w kolejnej jak rodowici Cyganie. Nie wierzę, że oni są z Niemiec" - pisał Victor Rice w 2005-ym roku.
W swoich tekstach często zwracają uwagę na aktualne tematy społeczne. Opisują frapujące problemy współczesnego świata i głoszą potrzebę zjednoczenia się ludzi ponad podziałami. Podczas swoich wielu podróży i tras koncertowych współpracują z muzykami z odwiedzanych stron. W Polsce pojawili się na płytach np. Paprika Korps i Vavamuffin, a wokaliści tych formacji uczestniczyli w ich projekcie Same Same but Different. Nie raz też mogliśmy ich usłyszeć na Przystanku Woodstock, Ostróda Reggae Festiwal, w Płocku, czy w Bielawie.
Earl Jacob to tak naprawdę Jakub Sadowski. Jakub Sadowski, którego będziemy dalej nazywać po prostu Kubą, urodził się w Płocku, w roku 1985. Jak na debiutanta Kuba nie jest zatem najmłodszym artystą, ale to nawet lepiej. W tym wieku Chrystus dopiero zbierał ekipę. O Kubie trudno też mówić "debiutant". Pamiętajmy bowiem, że od kilku lat pojawia się on w różnych miejscach, w zróżnicowanym (ale zawsze Dobrym i Pięknym) towarzystwie. Earl Jacob od 2005 roku współtworzy Tisztelet Sound. Od 2009 roku jest członkiem formacji Pablopavo i Ludziki. Od 2010 do 2013 śpiewał w zespole The Bartenders. W międzyczasie miał również niekłamaną przyjemność śmigać w superskładzie Soul Operators. To wszystko czyni Earl Jacoba doświadczonym graczem na polskiej scenie muzycznej. Graczem, który wreszcie postanowił to doświadczenie przekuć w debiut solowy. Płyta "Warto rozrabiać" to efekt ponad dwuletniej pracy duetu Mothashipp - Earl Jacob. Kiedy panowie spotkali się na pogadankę, bardzo szybko okazało się, że mówią w tym samym języku - po polsku. Olek występując z pozycji Geniusza w sprawny sposób poukładał i skanalizował pomysły Kuby i po kilku tygodniach gotowi byli, żeby wejść do Western Jive i zacząć pracę. Setki godzin w studio dały album, którego stylistykę można określić mianem "vintage na sterydach". Z pomocą fantastycznych muzyków sesyjnych (w tym rozbudowanej sekcji dętej i smyczków!) udało się osiągnąć efekt w postaci płomiennego romansu klasycznych brzmień rocksteady, ska i roots z nowoczesnymi rozwiązaniami studyjnymi.
W międzyczasie Kuba wziął zeszyt i zaczął pisać. Pisał o - cytując Klasyka - Babach i Sprawach, o kombinacji tych tematów, o Warszawie, o tańczeniu, ślizganiu się i braku odpowiedzialności, o tym że fajnie jest być tym kim się jest. I że lekko każdy nie ma. Wyszło kilkanaście piosenek i nie pomylisz ich z piosenkami nie jego.
|